wtorek, 19 kwietnia 2016

Nazwisko i bunt

Znacie na pewno to, że osobom o określonych imionach często przypisujemy określone cechy i też mamy bądź nie mamy sympatii do osób o określonym imieniu, jeśli znamy kogoś, kto właśnie określone imię nosi, a my tę osobę lubimy lub nie.
Ja przykładowo nie lubię imienia Mariusz, choć obecnie nie mam styczności z nikim o tym imieniu, z kolei bardzo lubię imiona Piotrek, Paweł, Michał, które dość licznie występują w mojej rodzinie i moim otoczeniu.
Są też takie imiona, które kiedyś uznawaliśmy za dziwne, przestarzałe i odpowiednie dla osób starych, ale ponieważ poznaliśmy kogoś w zbliżonym do nas wieku, kto takie imię nosi - stały się one dla nas "normalne". Ja mam tak np. z Lucyną i Jolą.

Ale w sumie to nie o imionach chciałabym dziś się rozwodzić, choć mój Mąż twierdzi, że moje mówi o mnie dość sporo i to jak On odbierał do tej pory dziewczyny noszące to imię ma i u mnie potwierdzenie.

Dziś coś o nazwisku.

Zauważyłam, że już od dłuższego czasu panuje moda na podwójne nazwiska u kobiet. Będąc jeszcze w szkole średniej czy na studiach magisterskich, znałam zaledwie kilka osób, które zdecydowały się na takie rozwiązanie, z czego w większości podyktowane to było karierą naukową, a więc chodziło o to, by nie utracić pewnej rozpoznawalności (ogólnie rzecz ujmując). Mnie teoretycznie też to dotyczy/dotyczyło, ale ja od początku wiedziałam, że będę mieć tylko nazwisko po mężu.

Dziś, patrząc na koleżanki, które zmieniają po ślubie dane na facebooku, może nie większość, ale myślę, że co druga - co trzecia - zostawia swoje nazwisko i do tego dostawia to po mężu.
Nie wiem czy to tylko moda, przywiązanie, estetyka, ale nie do końca to rozumiem. Hm...

Ale wracając do mnie - nie chciałam dwóch nazwisk z przyczyn praktycznych - długie podpisy i fakt, że niektórzy potem i tak podają tylko jedno i czasem, chociażby w indeksie, nie było wiadomo co wpisać. 
Ale najważniejsze, co mną kierowało, to jakieś takie, powiedzmy, przywiązanie do tradycji i, być może przeze mnie samą dorobiona, ideologia z tym związania.

Jestem tradycjonalistką i zawsze "normalnym" było dla mnie, że żona bierze nazwisko po mężu, a on staje się głową rodziny. Nie mam oczywiście na myśli jakiegoś poddaństwa czy rezygnacji z własnej osobowości, ale jednak, jakby to określić, oddane się pod opiekę. Mam nadzieję, że dobrze mnie rozumiecie.

Znacie też na pewno powiedzenie o krakaniu wśród wron tak jak i one. W tym też coś jest. Małżonkowie, chcąc nie chcąc, przejmują od siebie dużo rzeczy - w końcu stają się, a przynajmniej dążą, do jedności. Czasem muszą z czegoś zrezygnować na rzecz wspólnego dobra.

No właśnie... zrezygnować. A więc zrobić czy zachować się inaczej niż normalnie by to miało miejsce. I tu przechodzę do sedna wpisu - czasem Mąż mówi do mnie, kiedy mamy jakieś spięcie bądź nie możemy znaleźć rozwiązania satysfakcjonującego obie strony - "bądź jak..." albo "nie możesz być jak...?" albo "nie możesz zrobić tak jak zrobiliby...?" (i tu pada nasze nazwisko w liczbie mnogiej). Przykładowo: "bądź trochę jak Nowakowie".

Na początku bardzo mnie to irytowało i od razu zaczynałam się buntować, uważałam to za zamach na mnie i moje "ja". Przychodziło mi to łatwiej, gdy wiedziałam, że Mąż ma rację albo że tak będzie najlepiej, ale samo sformułowanie i tak drażniło. Mój Mąż generalnie lubi pełnić rolę głowy rodziny, zresztą ja nie chciałabym nią być bo to takie niemęskie, gdy facet jest w cieniu kobiety (przynajmniej dla mnie), stąd takie próby dojścia do kompromisu, ale wiecie co? Zaczęłam się nad tym zastanawiać, i w zasadzie przyznawać mu rację. Z czasem łatwiej mi pójść na ustępstwo i zmieniać się na lepsze wiedząc, że teraz mam swoją rodzinę, inne nazwisko i inne życie. To nie znaczy oczywiście, że godzę się na wszystko, ale na to, co jest w mojej ocenie dobre, choć nie po mojemu. Ba, czasem nawet sprawia mi przyjemność to Jego gadanie! - w końcu jestem Jego żoną :P

Ciekawa też jestem, co powodowało kobietami, by pozostawić swoje nazwisko po ślubie, więc jeśli jakieś to czytają - pozostawcie coś po sobie w komentarzach :)




4 komentarze:

  1. Tradycja, jak tradycja...
    Jako dziecko strasznie nie lubiłam swojego nazwiska, chociaż nie potrafię tego wytłumaczyć. Po prostu byłam zła, gdy ktoś je wymawiał (może to jakaś choroba psychiczna ;))
    Bardzo długo zajęło mi "przyzwyczajenie się" do niego. I kiedy wreszcie mi się to udało, nie byłam sobie w stanie wyobrazić, że mogłabym się go "pozbyć".
    Nie jest to żadne "rodowe" nazwisko, ani też nieładne, śmieszne czy wulgarne. Po prostu jakoś ciężko było mi do niego przywyknąć, na pewno się z nim w żaden sposób nie utożsamiałam.
    Wychodząc za mąż byłam bardzo dumna, że przezwyciężyłam te swoje "demony" z przeszłości i z moim nazwiskiem było mi już po drodze, nie chciałam więc przejąć nazwiska męża. Poza tym strasznie surrealistyczna była dla mnie wizja bycia w piątek "Kasią Nowak", a obudzenia się w sobotę jako "Kasia Pietruszka", ktoś zupełnie inny, więc zdecydowałam się na podwójne nazwisko.
    Tak, wiem, że brzmi to dość niedorzecznie, ale nic na to nie poradzę. Myślę, że gdybym przejęła jego nazwisko, to czułabym się nieswojo. A tak, wszyscy są zadowoleni. Ostatecznie to ja muszę żyć z tym faktem, nie moi znajomi, czy rodzina. To ja będę się podpisywać "w nieskończoność" itd. Mój mąż poparł moją decyzję, a dzieci na pewno będą nosić nazwisko po ojcu. Nie widzę nic złego w podwójnym nazwisku, a i pozostanie przy panieńskim nie robi na mnie złego wrażenia, jakoby miało być po prostu "modnie". Ja podjęłam tę decyzję w zgodzie z sama sobą i jest mi z tym dobrze, a papierologia wcale nie była taka straszna, jak to wszyscy "życzliwi" obiecywali :)
    Moim zdaniem, nie ma potrzeby praktykować tradycji, z którymi czylibyśmy się źle. A nazwisko po ślubie to kwestia mocno indywidualna moim zdaniem.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz! :) ja absolutnie nie potępiam osób, które zdecydowały się na dwa nazwiska, czy nawet dwa różne. Po prostu - nie rozumiem - nie moja mentalność ;) jedynie wyraziłam swój punkt widzenia :)
      Wiem, że dla większości tradycja to pojęcie abstrakcyjne i traktowane wybiórczo ;) z drugiej strony zgadzam się, że trzeba czuć się z tym dobrze, ale fakt, że nazwiska na co dzień się nie używa może być argumentem zarówno dla przeciwników jak i zwolenników podwójnych nazwisk :)
      Natomiast z zasłyszanych historii jak i codziennych sytuacji wiem, że w przypadku podwójnych lub różnych nazwisk i tak wygląda to mniej więcej tak (pozwól, że posłużę się Twoim przykładem):
      - Cześć, Ania Kowalska.
      - Miło mi, Kasia Nowak [ale już nie, że Nowak-Pietruszka].

      Albo:
      - Dziś idziemy do Pietruszków [i nikt nie dopowiada, że ona nazwiska nie zmieniła w ogóle albo też ma dwa].

      Pomijam sytuacje domysłów kolegów i ich rodziców przyszłych dzieci, a i innych ludzi też, np. "to oni tak na kocią łapę? No bo ona Nowak a on Pietruszka" choć to teoretycznie bez znaczenia i związki tzw. wolne coraz modniejsze.

      No ale to tylko mój punkt widzenia ;)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Absolutnie nie zarzucam, jakoby Twoja opinia miała wydźwięk kogokolwiek potępiający.
    Starałam się po prostu przybliżyć swój punkt widzenia i pokazać, że ilu ludzi, tyle opinii, ale ostatecznie to "Pani Nowak" musi zdecydować, która opcja jej osobiście najbardziej odpowiada i nie powinna ulegać rodzinie, znajomym czy szeroko pojmowanej "tradycji". Założenie rodziny wiąże się przecież z tworzeniem nowych tradycji i piastowaniem tych istniejących, ale nic na siłę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam dwuczłonowe,ponieważ nie chciałam rozstać się z nazwiskiem ,które dostałam od ojca :) Wiem,że może to dość dziwnie brzmieć,ale po jego śmierci zostało mi niewiele pamiątek,a taka "pamiątka" zostanie ze mną do końca . Poza tym to również nazwisko mojej matki :) Przecież noszenie podwójnego nazwiska nie skreśla mnie z bycia dobą żoną,po prostu to taka moja mała chęć odróżnienia mnie od męża jako jednostki,a nie tylko postrzegania nas jako całości :) Była to moja świadoma decyzja ,po trudnych negocjacjach z mężem i za jego zgodą, została dopełniona :)

    OdpowiedzUsuń