sobota, 30 stycznia 2016

Jak coś jest do wszystkiego to...


Ilekroć dochodziło między nami, Niedoskonałymi, do jakiegoś spięcia, powtarzałam sobie w duchu, że czegoś nie robię albo robię coś po raz ostatni. Było to na ogół szczere postanowienie mające na celu poprawę relacji i nie ograniczanie swobody drugiej strony, ale również na ogół było to pretensjonalne "nie to nie". I oczywiście na ogół nic z tego nie wychodziło. Podświadomie chyba, zakładając że od tego owego następnego razu postąpię inaczej, miałam nadzieję, że to Niedoskonały zmieni podejście, a ja będę wówczas górą.

Ma to też jeszcze jeden ważny aspekt. Mianowicie zazwyczaj myślałam sobie, że generalnie od jutra będę zupełnie nową osobą i od razu stanę się uosobieniem anioła. Zakładałam więc, że z dnia na dzień pozbędę się całej litanii wad.

Nic bardziej mylnego. Znacie to powiedzenie, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego?
No właśnie... czasem nad jedną cechą, jedną postawą może człowiek pracować całymi miesiącami, a tu takie optymistyczne założenie. Takie... bezmyślne.
Przemiana wymaga programu. Jakiegoś planu działania. I najlepiej dobrego przewodnika oraz jasnego określenia celu.
Co do ostatniego to już mam. Cel jest oczywisty - stać się super żoną :)
Emotikon smile
taką prawdziwą. Bo w sumie nie taka daleka droga między słowami "żona" i "zołza" ;)
Emotikon w



Być prawdziwym Aniołem dla Męża. Przy okazji taka myśl na dziś >
Emotikon wink>>>




Ps. Jaka jest według Was najlepsza definicja miłości?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz